Wypadek drogowy w Zamościu
Autor: Łukasz WojciechowskiUdało mi się przyczynić do nagłośnienia kontrowersyjnego zdarzenia na drodze. Wypadek drogowy w Zamościu miał miejsce 7 marca 2024 r. Osobowy Citroen zderzył się z samochodem ciężarowym. Dla lokalnej Policji sprawa wyglądała tak, że wypadek spowodowała kobieta kierująca Citroenem. W TV Zamość wypowiadała się na ten temat Pani Oficer Prasowa KMP w Zamościu. Kierująca Citroenem musiała udać się do szpitala na badania, ale jak doszła do siebie to wróciła do tematu, postanowiła walczyć o sprawiedliwość i opublikowała nagranie, które jest szokujące.
Nagłośnienie sprawy
Moje 2 filmy na ten temat obejrzało już prawie 200 tys. osób (60 tys. na Youtube, 136 tys. na Tiktoku). Dodatkowo o sprawie napisał Tygodnik Zamojski i powstał odcinek programu Interwencja w Polsacie.
Przebieg zdarzenia
Pojazd ciężarowy jechał prosto ul. Legionów, więc powinien poruszać się dedykowanym do tego pasem. Nie wiadomo dlaczego jechał jednak pasem przeznaczonym do skrętu w prawo (prowadzącego do ul. Starowiejskiej), co przyznała Policja na swojej stronie internetowej. Co więcej, musiał dwukrotnie przejechać przez powierzchnię wyłączoną z ruchu.
Wypadek drogowy w Zamościu – różne interpretacje
Dla większości ludzi sprawa wydaje się prosta. Kierowca ciężarowej Scanii nie powinien w ogóle być na tamtym pasie, więc jest winny wypadku. Ale pojawiły się głosy, że przed skrzyżowaniem był ustawiony znak drogowy A-7, czyli ustąp pierwszeństwa przejazdu. A samochód ciężarowy był na drodze z pierwszeństwem przejazdu. Więc owszem, kierowca ciężarowego powinien dostać mandat za to, że jechał nie tym pasem, wjechał na powierzchnię wyłączoną z ruchu i za inne ewentualne wykroczenia. Ale winna wypadku jest kierująca Citroenem, dlatego że powinna ustąpić wszystkim. I jadącym prawidłowo, i jadącym nieprawidłowo. Nawet jak by ktoś jechał pod prąd to powinna mu ustąpić.
Przedstawione interpretacje prowadzą do absurdu
Nie zgadzam się z taką interpretacją przepisów. Warto zwrócić uwagę, że kierująca Citroenem wjechała na pas włączania. Gdyby w takich miejscach nie ustawiano znaków „ustąp pierwszeństwa przejazdu” to w przypadku braku widoczności znaków poziomych, np. podczas opadów śniegu, pierwszeństwo mieliby kierowcy nadjeżdżający z prawej. Ale kiedy widać dobrze drogę, poszczególne pasy ruchu (tak jak to miało miejsce w Zamościu) to kierująca Citroenem jechała swoim pasem ruchu. Ten pas staje się w pewnym momencie tzw. pasem rozbiegowym, kierowcy jadą bezkolizyjnie i nie ma komu ustępować pierwszeństwa. Dopiero kiedy chciałaby później zmienić ten pas to zgodnie z przepisami ustępuje pierwszeństwa. Gdyby jednak sąd interpretował te przepisy inaczej niż ja, to kierująca Citroenem może się jeszcze bronić w ten sposób, że samochód ciężarowy był na powierzchni wyłączonej z ruchu, czyli powinien jej i innym ustąpić pierwszeństwa przejazdu.
Jeszcze inny wymiar zdarzenia
Możemy długo analizować przepisy ruchu drogowego i się o nie spierać, ale chyba nikt nie zaprzeczy, że w wymiarze moralnym, w wymiarze takiej elementarnej sprawiedliwości winę w tej sytuacji ponosi kierujący ciężarową Scanią. Może kierująca Citroenem przesadza, mówiąc że chciał ją zabić, ale jego nonszalancja, może brak umiejętności mógł naprawdę doprowadzić do tragedii. Kierującej Citroenem zrobiono krzywdę też z innego powodu, będzie miała problem z uzyskaniem pieniędzy z ubezpieczenia. A sprawa może potrwać długo, albo bardzo długo.
Wypadek w Zamościu – aktualizacja
Duże zainteresowanie wypadkiem
Wypadek w Zamościu wywołał bardzo gorącą dyskusję pod moim filmem na ten temat i na innych portalach, na których opublikowano nagranie. Większość komentujących wskazywała mniej więcej na to, żeby nie robić sobie żartów, przecież to jest ewidentna wina kierowcy TIRa, tak jak zresztą ja w moim filmie. Ale całkiem spora grupa ludzi, często ludzi którzy się na tym znają jest zdania, że ciężarowa Scania była na drodze z pierwszeństwem przejazdu, kierująca Citroenem nie ustąpiła pierwszeństwa. Niektórzy pisali, że mieli podobne sytuacje i sądy też stały na stanowisku, że winny jest zawsze ten, kto wjeżdżał z drogi podporządkowanej.
Kierująca nie popatrzyła?
Pisaliście, że kierująca Citroenem nie popatrzyła, pojechała na pamięć, nie zachowała szczególnej ostrożności. Ale niekoniecznie. Kierująca najprawdopodobniej tam popatrzyła. Tylko zobaczyła ciężarową Scanię na pasie do skrętu w prawo, całkiem normalny widok. Scania, jeżeli jechała nawet 50 km/h to w ciągu jednej sekundy przejeżdżała prawie 14 metrów. Czy uważacie, że każdy wjeżdżając na pas rozbiegowy powinien zakładać, że gdzieś tam za dwiema powierzchniami wyłączonymi ktoś jednak pojedzie prosto? No to żeby było bezpiecznie trzeba by się zatrzymywać. A wtedy by dopiero było dużo zdarzeń z wjechaniem w tył, bo ktoś się niepotrzebnie nagle zatrzymał.
Dlaczego kierowca był na złym pasie?
Teraz trochę pospekuluję. Pisaliście, że pewnie jechał do zatoki autobusowej. A ja myślę, że wcale nie, bo w okolicy są znacznie lepsze miejsca na odpoczynek. On najprawdopodobniej pomylił zjazdy. Wszystko działo się w okolicach przemysłowej części Zamościa. Najprawdopodobniej w ostatniej chwili zobaczył, że ma nie zjeżdżać w ul. Starowiejską tylko w następną, czyli w ul. Kilińskiego i pojechał sobie prosto przez powierzchnie wyłączone, stwarzając ogromne zagrożenie. Wyobraźmy sobie teraz, że dochodzi do takiego samego wypadku, ale nie z osobowym Citroenem, którym jechała jedna osoba, tylko z autokarem wiozącym wycieczkę. Są ranni, być może ktoś umiera. Czy myślicie, że prokurator nie postawiłby mu zarzutu z art. 173 § 1. Kodeksu Karnego w zakresie sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym?
Wypadek drogowy w Zamościu – droga z pierwszeństwem to nie jest licencja na zabijanie
Dla mnie, upieranie się przy tym, że każdy może wsiąść w samochód i poruszać się drogą z pierwszeństwem przejazdu, drogą, czyli z definicji jezdnią swoją albo pod prąd, poboczem, chodnikiem, drogą dla pieszych lub drogą dla rowerów, torowiskiem pojazdów szynowych i ma bezwzględne pierwszeństwo, bo ci z podporządkowanej, muszą mu ustąpić, a jak nie ustąpią to ich wina. To jest obłęd.
Znaki poziome i znaki pionowe są tak samo ważne
Poza tym nie rozumiem też tej logiki zgodnie z którą, znak drogowy D-1 czyli droga z pierwszeństwem przejazdu daje tą licencję na zabijanie i niestosowanie się do innych znaków. Zwróćcie uwagę, że w polskich przepisach prawa nigdzie nie jest określone, że znaki pionowe są ważniejsze niż znaki poziome. Pamiętam bardzo dobrze, chociaż to już było ponad 15 lat temu, jak byłem młodym uczestnikiem kursu dla instruktorów kategorii B, jeden z prowadzących powiedział właśnie, że znaki pionowe są ważniejsze niż znaki poziome. I ja zapytałem z jakiego przepisu to wynika, on się tak trochę zmieszał i powiedział, że to tak zwyczajowo. Nie ma takiego przepisu, nie znam takiego wyroku Sądu Najwyższego. Tak samo jak ktoś pisał, ze w podobnej sprawie zapadł wyrok obciążający odpowiednik Citroena. I to by mogło mieć duże znaczenie w państwach anglosaskich, co czasem widzimy w brytyjskich czy amerykańskich serialach. Pamiętajcie tylko, że w Polsce nie mamy prawa precedensowego. Dlatego sąd musi mądrze rozpatrzyć tę sprawę od A do Z i mam nadzieję, że trafi się rozsądny sędzia i mądry biegły.
Znak A-7
I żeby było jasne, ja nie mówię, że w tej sytuacji znak A-7, czyli ustąp pierwszeństwa przejazdu nie działał, nie miał mocy. To skrót myślowy. On nie miał mocy w tym konkretnym miejscu. Trzymacie się tej definicji drogi, ale to nie jest dogmat. Pani miała kontynuację swojego pasa do pasa rozbiegowego. Tutaj znaki poziome stanowiły inaczej. Są tak samo ważne jak znaki pionowe, na dobrze zaprojektowanych skrzyżowaniach powinny je po prostu powtarzać.
Wypadek drogowy w Zamościu – absurd goni absurd
Na koniec, zwróćcie uwagę na jeszcze jedną rzecz. To skrzyżowanie, podobnie jak wiele innych jest tak zaprojektowane, że droga podporządkowana, szczególnie dla skręcających w lewo wchodzi niejako w drogę z pierwszeństwem. Jeżeli ktoś się ustawia do skrętu w lewo to jest na bezpośredniej linii potencjalnego strzału dla tych, którzy powinni tak jak kierowca Scanii byli na prawym pasie, a pojechali prosto. Pojeździłem sobie ostatnio po tym skrzyżowaniu i naprawdę, uznanie kierowcy za poszkodowanego to według mnie byłaby totalna porażka wymiaru sprawiedliwości.